wtorek, 26 lipca 2011

Lato z Węgorzem 2011 - relacja

Relacja z imprezy według naszego nadwornego wieszcza Piromana.
"Tośmy wrócili z Węgorzyna. Jeśli mogę to wydziergam parę zdań.
Należy zacząć od pogody. W piątek, w dniu naszego przyjazdu do agroturystyki, lało non stop i było dość chłodno więc musiałem wraz z rodziną zakwaterować się w pokoju, a nie pod namiotem wg planu. Nie dojechało też kilka rodzin, a co za tym idzie ucierpiały wieczorne integracje. A trzeba sobie jasno powiedzieć, że charakterystyka całej eskapady typowo integracyjna. I już piątkowy wieczór sympatycznie należy wspominać pomimo, że musieliśmy przenieść się do budynku. Sobotę do popołudnia też rozłożyła pogoda. Uczestników kilkunastu - chyba z połowa tych co się zapowiadali. Pierwsza część to pętla (każdy miał przejechać ją dwa razy), ok 500 metrów w parku w środku miasta (!!! - można?! - można!!!). Niby lajcik, ale w rzeczywistości odcinek trudny - kluczenie na czas między drzewami, korzeniami i wystającymi pniakami, jazda praktycznie w ciągłym trawersie, no i po blisko trzech dobach ciągłych opadów - zrobiło się bardzo niebezpiecznie. Na zakrętach było tak ślisko, że ciężko było utrzymać się na nogach. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Pierwszy z zawodników sto metrów przed metą wyleciał z zakrętu i znalazł się pod swoim quadem. Wyglądało tragicznie, ale na szczęście nic się koledze nie stało. Po chwili Adrian urwał lewy wachacz w XP-eku gdy uderzył w wystający pniak schowany w zaroślach (poza trasą). Mimo to podjęliśmy decyzję o kontynuowaniu zawodów, może tylko na mniejszej spince. Najlepszy czas wykręcił Ramik na XXc, a ja chyba ostatni (niestety pojawił się chyba znowu problem z pompą paliwową i quad na trasie kilkakrotnie mi przygasał). W drugiej pętli znów najlepszy był Ramik poprawiając się jeszcze o 2 sekundy, ja niestety odpadłem po stu metrach - Bombka wróciła na holu. Druga część zawodów to pętla wokół pięknego jeziora i kilkadziesiąt pieczątek. Niestety w związku z ciągłymi opadami deszczu jako uczestnicy podjęliśmy decyzję, że nie będziemy rywalizować, bo pieczątki w tych warunkach się rozmyją - pojedziemy tylko trasę razem jak na ustawce. Jednocześnie za wyniki zawodów organizatorzy uznali czasówkę. Gratulacje dla Ramika za bezdyskusyjną wygraną, dla Denia za trzecie miejsce oraz dla kolegi, którego imienia nie pamętam za zajęcie drugiego miejsca. Gratki też dla pozostałych uczestników czasówki za odwagę, bo było niebezpiecznie - zwłaszcza dla kolegi, który pomimo wypadku pojechał i zaliczył oba przejazdy. Traska wokól jeziorka bardzo sympatyczna, obyło się bez użycia wyciągarek choć kilka trudniejszych miejsc się znalazło. Po rozdaniu pucharków kilku z nas pojechało jeszcze raz dodatkowo tą pętlę, bez zbierania pieczątek, tylko jako czasówkę, bo byliśmy niedojeżdżeni. Jeszcze o organizatorach. Na kilku rajdach czy zawodach już byłem, również takich "w ramach" innych imprez na przykład miejskich. Z takim miłym przyjęciem i traktowaniem ze strony organizatorów jeszcze się nie spotkałem. Nie czułem się, że jestem na "przyczepkę". W ramach rewanżu za stworzenie tak miłej i przyjaznej atmosfery wokół naszego hobby przez urzędników miasta - z Panią burmistrz na czele - kilku z nas postanowiło "powozić" trochę małych mieszkańców Węgorzyna po plaży miejskiej. Ponieważ przez cały czas stał kilkunastometrowy ogonek chętnych akcję należy chyba uznać za trafioną. Nawet pogoda się w końcu poprawiła i słońce też chwilami przyświecało. No a wieczorkiem znowu integracja - tym razem jak należy przy ognisku.
Ogólnie uważam imprezę za bardzo udaną. Może jeżdżenia nie było nie wiadomo ile, ale skoro była to impreza o charakterze familijno-integracyjnym - było super. Bardzo miło było się z Wami spotkać i dobrze bawić pomimo beznadziejnej pogody. Dzięki dla organizatorów - Tedego i Tomka z Węgorzyna, UG w Węgorzynie, a przede wszystkim dla uczestników, którzy stworzyli mega sympatyczną atmosferę. Za rok też się piszemy."




Brak komentarzy: